Czasami warto odłożyć na bok mapę i zamiast dreptać po utartych ścieżkach, pozwolić sobie na bycie spontanicznym. Odkąd zaczęłam podróżować bez bliżej sprecyzowanego planu, odkryłam wiele pięknych miejsc, o których w innych okolicznościach prawdopodobnie nigdy bym nie usłyszała.
Gdy mieszkaliśmy w Wiedniu, czasami w weekendy robiliśmy sobie jednodniowe wycieczki w pobliskie Alpy, zwane potocznie Wiener Hausberge (Wiedeńskie Góry). Rax i pobliski masyw Schneeberg są dla Wiedeńczyków tradycyjnym miejscem do uprawiania wspinaczki i górskich spacerów. Na ich zboczach wyznaczono sieć szlaków oraz wybudowano tradycyjne alpejskie chaty. Jedną z nich jest Waxriegelhaus, do której udało nam się trafić podczas jednego z weekendowych wypadów za miasto.
Jak to często u nas bywa, dotarliśmy tu przypadkiem, nie czytając wcześniej żadnych przewodników turystycznych ani blogów. Pewnego zimowego dnia wyjechaliśmy z domu w kierunku Alp, w pewnym momencie opuściliśmy autostradę i dalej przemieszczaliśmy się krętymi, ośnieżonymi drogami, aż zobaczyliśmy miejsce, w którym zapragnęliśmy się zatrzymać.
Jak się później okazało, była to przełęcz Prein an der Rax. Kolejny raz miło zaskoczył mnie brak budek parkingowych i opłat za postój, jak ma to miejsce w Zakopanem i przy wejściu na tatrzańskie szlaki. W dodatku żadnych chińskich pamiątek, szpecących reklam, biletów wstępu w góry i tym podobnych absurdów. Całkiem miła odmiana.
Po godzinie marszu trafiliśmy do alpejskiej chaty Waxriegelhaus (1 361 m n.p.m.), gdzie rozgrzaliśmy się gorącą czekoladą i spróbowaliśmy nieznanych nam wcześniej dań austriackiej kuchni: Omas Suppentopf (zupa-krem warzywny z kiełbasą i ziemniakami) i Kräftige Rindsuppe vom Styria Beef (bulion wołowy z warzywami i pokrojonymi w paski naleśnikami domowej roboty zamiast makaronu).
Po krótkim odpoczynku i smacznej przekąsce opuściliśmy Waxriegelhaus. Powyżej schroniska natrafiliśmy na kilka fajnych skałek, na które można było wspiąć się po metalowej drabince i asekurować się łańcuchami.
Rax to pasmo górskie na obszarze Północnych Alp Wapiennych, na pograniczu austriackich krajów związkowych Dolnej Austrii i Styrii. Najwyższym wierzchołkiem jest Heukuppe (2 007 m n.p.m.). Niestety, nie udało nam się wejść na sam szczyt, ale i tak widoki były cudowne.
Ośnieżone szczyty, połyskujące w słońcu kryształki, mroźne górskie powietrze. Tu, w okolicach Rax, mogliśmy nareszcie doświadczyć prawdziwej zimy. Nie byliśmy jedynymi, którzy przyjechali z Wiednia, żeby zobaczyć śnieg. Niektórzy zabrali w góry narty biegowe, inni wpadli na pomysł, by pozjeżdżać na sankach.
To był cudowny, pełen wrażeń dzień. Bardzo polubiłam Wiener Hausberge i jestem pewna, że jeszcze nie raz odwiedzę te okolice. Czuję, że jest tu dużo pięknych, nieoczywistych miejsc do odkrycia. Jeśli szukacie pomysłu na jednodniową wycieczkę z Wiednia, polecam okolice Rax i Schneebergu. Zachęcam także do przeczytania mojego poprzedniego wpisu: Wokół Schneebergu, czyli zima w Alpach Wiedeńskich.