Gdy zachodzi słońce i zapalają się uliczne światła, krajobraz miasta zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Najbardziej reprezentacyjne budynki i turystyczne atrakcje jaśnieją na tle nocnego nieba podczas gdy to, co widoczne w ciągu dnia, skryte jest w cieniu. Wędrując po górach lub spacerując brzegiem morza, podziwiamy piękno stworzone przez przyrodę. Obserwując nocną panoramę miasta, możemy z kolei zachwycać się tym, co stworzył człowiek.
Noce w Barcelonie są magiczne. To bardzo intrygujące i fascynujące miasto, które ma wiele twarzy. Spędziłam tam tydzień i wiem, że to zdecydowanie zbyt mało, by zobaczyć wszystkie atrakcje. Mimo wszystko udało mi się odkryć kilka perełek i dotrzeć do punktów widokowych, z których mogłam podziwiać przepiękną nocną panoramę Barcelony.
Byłam już kiedyś w Barcelonie, ale bardzo krótko. Miałam jedenaście lat, gdy po raz pierwszy zobaczyłam Magiczną Fontannę Montjuïc. Nie macie pojęcia, jak ogromne wrażenie zrobiło na mnie to miejsce. Podziwiałam spektakl kolorów, światła i muzyki, wypowiadając w duchu życzenie, żeby pewnego dnia tu wrócić.
Mijały lata, a obraz rozświetlonej Barcelony coraz bardziej zacierał się w moich wspomnieniach. Przestałam myśleć o tym mieście i nie spodziewałam się, że jeszcze kiedykolwiek je zobaczę. Aż tu nagle, równo po 15 latach, zupełny zbieg okoliczności sprawił, że stałam dokładnie w tym samym miejscu, w którym jako dziecko wypowiedziałam życzenie. Gdy sobie to uświadomiłam, aż mnie zamurowało z wrażenia. Woda tańczyła w rytm muzyki, a w dole połyskiwały złote światła miasta. Pomyślałam wówczas, że nazwa fontanny nie kłamie, ona naprawdę jest magiczna!
Zaskakujące było to, że mimo upływu lat miejsce to wyglądało niemal identycznie. Za to ja byłam teraz starsza i inaczej zachowywali się zgromadzeni wokół ludzie. Zamiast patrzeć prosto na fontannę jak kiedyś, obserwowali pokaz na ekranach swoich smartfonów, kręcąc filmiki i udostępniając je w mediach społecznościowych. Uderzyło mnie to porównanie i byłam nieco oszołomiona, gdy uświadomiłam sobie, jak bardzo przez te kilkanaście lat zmienił się świat.
Gdybym miała wskazać najlepszy punkt widokowy na nocną Barcelonę, byłoby to wzgórze Tibidabo. Możecie mi wierzyć lub nie, ale doszłam tam na nogach aż z Drassanes, czyli praktycznie znad samego brzegu morza. Przedreptałam całe miasto, zwiedzając przy okazji mniej turystyczne dzielnice i trafiając na ukryte perełki, o których próżno szukać informacji w popularnych przewodnikach. Lubię się czasem gdzieś zgubić, bo wydaje mi się, że wtedy najlepiej poznaje się nowe miejsce. Zamiast odhaczać na liście kolejne obowiązkowe atrakcje, wolę iść przed siebie i odkrywać po swojemu. Mogę wtedy lepiej poczuć klimat miasta i przy okazji poczynić własne obserwacje.
Spacer uliczkami Barcelony zajął mi całe popołudnie, więc kiedy dotarłam na szczyt Tibidabo, słońce zdążyło schować się za horyzontem. Zaparło mi dech, gdy zobaczyłam panoramę miasta z tarasu mieszczącego się na wzgórzu lunaparku. Światła Barcelony wyglądały niczym błyszcząca pajęcza sieć, rozciągająca się od gór aż po samo morze. Jestem pewna, że nigdy nie zapomnę tego widoku i wrażenia, jaki na mnie zrobił.
Hostel, w którym się zatrzymaliśmy, znajdował się zaledwie kilka kroków od portu, więc wieczorami chętnie chodziliśmy w stronę plaży Barceloneta lub spacerowaliśmy po Rambli del Mar. Po całym dniu spędzonym na zwiedzaniu miasta, miło było odpocząć w jednej z knajpek na nabrzeżu i popatrzeć na odbijające się w morzu światła miasta.
Odkrywanie nocnej Barcelony było niesamowitym przeżyciem. Mam na myśli zarówno piękne widoki, jak i atmosferę tego pełnego życia i kolorów miasta. Obok Wiednia, Barcelona zajmuje szczególne miejsce w moim sercu i mam nadzieję, że jeszcze nie raz ją odwiedzę.